poniedziałek, 18 czerwca 2012

Bude

U mnie za oknem pada, pięć minut temu już nie padało, ale za pewne za kolejne pięć minut już nie będzie padać. Urok mieszania na Wyspie, a to lato jest gorsze od poprzedniego, a ja tak potrzebuję słońca. Za to w międzyczasie, czekając na promyki słońca, nadrabiam to co miałam już dawno zamieścić na blogu. Tworząc go, moim założeniem było pokazanie miejsc, gdzie można pojechać i zapomnieć o wszystkim. Mi wystarczy wsiąść w samochód i zapominam o bożym świecie, o tym, że pranie czeka, że zakupy trzeba zrobić, że w pracy ktoś podniósł mi ciśnienie. To wszystko znika, a pojawia się chęć poznania czegoś innego, inny krajobraz, inni ludzie... A czasami nie trzeba daleko jechać, wystarczy pół godziny i jest się już w nowym miejscu :) 
Na pomysł wycieczki do Bude wpadliśmy nagle, było w miarę ciepło, nie padało, a po co siedzieć w domu jak można posiedzieć na dworze :) Takie jest zawsze nasze założenie, niech inni siedzą w pubach my jedziemy.
Bude znajduje się już w Kornwalii, j niegdyś było miastem portowym, a obecnie miejscem gdzie można wypocząć i poczuć się jak w kanionie :)
Gdy tam dotarliśmy świeciło jeszcze słońce, a po plaży można było spacerować. Byliśmy tam w godzinach popołudniowych więc wszystko to co można by było zwiedzić pomału było już zamykane, a na dłuższy spacer nie mieliśmy szans, bo w lutym nie ma szans na długie dni. Ale kilka zdjęć zrobiliśmy i oto wybrane z naszych zbiorów.





Ps. Przestaje padać :D

niedziela, 17 czerwca 2012

Minhead i Dunster

Nasza przygoda z National Trust rozpoczęła się w lutym. W lutym są Walentynki i ten dzień chcieliśmy spędzić razem, niestety wypadały w tygodniu, więc stwierdziliśmy, że zrobimy sobie jakiś prezent w weekend. Była propozycja wyjścia do restauracji, którą oboje lubimy, ale po dłuższym namyślaniu stwierdziliśmy, że te pieniądze, które zostawimy w restauracji, lepiej przeznaczyć na coś lepszego, czyli benzyna i podróż w nowe miejsce, w którym jeszcze nie byliśmy. Mój mąż zapytał się mnie to gdzie chcę w takim razie jechać :) Myślałam, myślałam i wymyśliłam Minhead. Na co mój Mężczyzna: tak daleko? czemu? Bo jest tam pomnik, który strasznie chcę zobaczyć :) I w cale nie jest tak daleko :) Samochód jest, termos się zrobi, kanapki też możemy zrobić lub zjeść coś na miejscu jeśli chcesz :) Zostało postanowione :) Pojechaliśmy, po drodze zgubiliśmy się, zawracaliśmy, bo źle jechaliśmy i przez przypadek, bo inną drogą niż planowaliśmy, przejeżdżaliśmy  przez Duster (zajrzymy tutaj jak będziemy wracać:)), aż w końcu dotarliśmy do naszego celu. 


Miasto okazało się większe niż myśleliśmy, ma inny klimat niż nasze miasteczko. Było dużo turystów, mimo że było dość mroźno. Przed samym wyjazdem z domu zdążyłam tylko się dowiedzieć, że miejscowość posiada sklep z miśkami, a na miejscu naszym oczom ukazała się działająca lokomotywa parowa, CUDO!!!!


Tego nie da się tak po prostu opisać, trzeba pojechać i samemu zobaczyć. To takie uczucie jakbym podróżowała w czasie. Może następnym razem kupimy bilety i przejedziemy się lokomotywą, byłoby fajnie. 

Zajrzeliśmy też do sklepu z misiami. Nie był to ogromny sklep, ale znaleźliśmy tam coś ciekawego, niestety ceny odstraszają.  Na pamiątkę wzięłam sobie tylko zawieszkę do telefonu za Funta :) A oto co znaleźliśmy:


Mi najbardziej podoba się Miś ze świnką-skarbonką ;P

Gdy już mieliśmy wyjeżdżać, udało mi się odnaleźć pomnik, który mnie najbardziej interesował w tym mieście.


Prawda, że ciekawe? :)

W drodze powrotnej zajrzeliśmy do Dunster, wiosce położonej około pół godziny jazdy samochodem. Miasteczko słynie z zamku, które jest pod opieką National Trust. I tutaj właśnie, kupując bilety wstępu (niestety tamtego dnia zamek był jeszcze nieczynny dla zwiedzających, tylko ogród), dostaliśmy propozycję członkostwa. Pan objaśnił nam jak to wszystko wygląda, co za tę opłatę dostaniemy i jakie są korzyści. Kończąc zwiedzanie, zdążyłam Mężczyznę już namówić na to wszystko, ale niestety kasa była już zamknięta. Zrobiliśmy to przez internet, co okazało się korzystniejsze, bo składka za nas dwoje online była niższa niż w kasie u Pana :)
A poniżej zdjęcia z Dunster.






Ps. To uzależnia :)

wtorek, 5 czerwca 2012

Nowy Rok i National Trust

Zaczynam wierzyć, że stwierdzenie jak spędzisz pierwszy dzień Nowego Roku taki będzie cały rok, jest prawdziwe :) Pierwszy dzień Nowego Roku spędziliśmy na bardzo długim spacerze, mimo że pogoda nie zachęcała do tego aby wychodzić z domu.
Od tamtego dnia prawie w każdy weekend nie ma nas w domu, oczywiście jeśli pogoda na to tylko pozwala, a czasami nawet pogodą się nie przejmujemy i pakujemy się w samochód i jedziemy gdzie tylko możemy :)
Co ma do tego National Trust? Ma wiele, bo to dzięki tej organizacji mamy wstęp "bezpłatny". Nie był on zupełnie bezpłatny, bo na początku musieliśmy uiścić opłatę członkowską, która pozwala na to aby w miejsca należące do NT wchodzić za darmo. Mogę powiedzieć jedno OPŁACA SIĘ :) Opłaca się zapłacić jednorazowo określoną kwotę, a później zwiedzać, jeździć i jeszcze raz zwiedzać :) bo opłata ta bardzo szybko się zwraca, do tego dostaje się pakiet powitalny z nalepką na samochód i przewodnikiem, w którym możemy znaleźć wszystkie miejsca należące do NT, bowiem pod ich opieką znajdują się nie tylko pałace, domy, zamki, ogrody, ale również latarnie oraz wybrzeże.

Co to jest National Trust?
Jest to organizacja zajmująca się ochroną zabytków i przyrody w UK. Ich działalność opiera się głownie na pracy wolontariuszy. 

Zainteresowanych kieruję do tej strony: National Trust