Od małego zawsze w moim życiu był pies, jak nie pies to kot lub chomik... Tutaj niestety nie możemy mieć czworonoga, jak na razie. Ale znalazłam na to sposób. Zaczęliśmy odwiedzać pobliskie Dogs Trust i zabierać jednego z tamtejszych psiaków na spacery z nami - za każdym razem możemy trafić na innego i to nie od nas zależy, który z nami pójdzie.
Ale nie o tym chciałam pisać. Dziś widzieliśmy jak jeden psiak trafia do swoich nowych opiekunów. To było starsze małżeństwo. Z początku myślałam, że może zabierają psiaka na spacer, ale nie Pani mi powiedziała, że adoptują jednego, podeszła i pokazała zdjęcie szczęśliwca, a raczej szczęściary. Porozmawialiśmy z nią jeszcze chwilę. A potem wszedł opiekun z suczką i ten moment, gdy Pani witała się z nią, oczy tej kobiety pełne radości, że teraz będzie ktoś jeszcze w ich życiu... Dziewczyny, rozczuliłam się jak nic. Momentalnie łzy stanęły mi w oczach i jedna popłynęła po policzku... I najdziwniejsze jest to, że nie wiem dlaczego? Powinnam się cieszyć z takiego widoku, a ja musiałam się odwrócić do nich tyłem aby się nie rozryczeć. Mam nadzieję, że suczka zostanie na zawsze w ich domu.
Miłego weekendu.
Ps. A to piesek, którego mieliśmy dziś na spacerze.