Czekając na wiosnę w głowie miałam wzór komina jaki chciałabym zrobić na drutach. Pewnego dnia chodząc po mieście znalazłam włóczkę, dokładnie taką jaką chciałam. Kupiłam pięć motków, trzy w kolorze musztardy i dwa zielone. Poszło szybko, jeden motek znikał, pojawiał się następny, a mój D. tylko się śmiał jak macham drutami. Dziś komin leży już dawno w szafie i czeka na przyszłą zimę. Wymyśliłam sobie jeszcze czapkę do tego i rękawiczki z jednym palcem, ale to już z pomocą mamy chyba zrobię i tylko czapkę. A poniżej mój wytwór, niestety zdjęcia nie oddają prawdziwego koloru włoczek.
Buziaki :)
Dzięki Nikki :) Mi też się podoba, a tak prosty, że szok :) Buziaki
OdpowiedzUsuńNo proszę, ktoś tu ma ukryte talenty :)) Natchnęłaś mnie do tego by też sobie zrobić taki komin, a co tam ;)
OdpowiedzUsuńTwórz, twórz, na zimę się przyda, a może teraz znajdziesz ciut tańszą włóczkę :) A najlepsze jest to, że nikt inny nie będzie miał identycznego :) Powodzenia :)
UsuńCudowny! Podziwiam za talent, ja niestety jestem w tej kwestii beztalenciem. Kiedyś lata temu na drutach prosty szalik potrafiłam zrobić, teraz niestety nawet to mnie przerasta :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń