niedziela, 17 czerwca 2012

Minhead i Dunster

Nasza przygoda z National Trust rozpoczęła się w lutym. W lutym są Walentynki i ten dzień chcieliśmy spędzić razem, niestety wypadały w tygodniu, więc stwierdziliśmy, że zrobimy sobie jakiś prezent w weekend. Była propozycja wyjścia do restauracji, którą oboje lubimy, ale po dłuższym namyślaniu stwierdziliśmy, że te pieniądze, które zostawimy w restauracji, lepiej przeznaczyć na coś lepszego, czyli benzyna i podróż w nowe miejsce, w którym jeszcze nie byliśmy. Mój mąż zapytał się mnie to gdzie chcę w takim razie jechać :) Myślałam, myślałam i wymyśliłam Minhead. Na co mój Mężczyzna: tak daleko? czemu? Bo jest tam pomnik, który strasznie chcę zobaczyć :) I w cale nie jest tak daleko :) Samochód jest, termos się zrobi, kanapki też możemy zrobić lub zjeść coś na miejscu jeśli chcesz :) Zostało postanowione :) Pojechaliśmy, po drodze zgubiliśmy się, zawracaliśmy, bo źle jechaliśmy i przez przypadek, bo inną drogą niż planowaliśmy, przejeżdżaliśmy  przez Duster (zajrzymy tutaj jak będziemy wracać:)), aż w końcu dotarliśmy do naszego celu. 


Miasto okazało się większe niż myśleliśmy, ma inny klimat niż nasze miasteczko. Było dużo turystów, mimo że było dość mroźno. Przed samym wyjazdem z domu zdążyłam tylko się dowiedzieć, że miejscowość posiada sklep z miśkami, a na miejscu naszym oczom ukazała się działająca lokomotywa parowa, CUDO!!!!


Tego nie da się tak po prostu opisać, trzeba pojechać i samemu zobaczyć. To takie uczucie jakbym podróżowała w czasie. Może następnym razem kupimy bilety i przejedziemy się lokomotywą, byłoby fajnie. 

Zajrzeliśmy też do sklepu z misiami. Nie był to ogromny sklep, ale znaleźliśmy tam coś ciekawego, niestety ceny odstraszają.  Na pamiątkę wzięłam sobie tylko zawieszkę do telefonu za Funta :) A oto co znaleźliśmy:


Mi najbardziej podoba się Miś ze świnką-skarbonką ;P

Gdy już mieliśmy wyjeżdżać, udało mi się odnaleźć pomnik, który mnie najbardziej interesował w tym mieście.


Prawda, że ciekawe? :)

W drodze powrotnej zajrzeliśmy do Dunster, wiosce położonej około pół godziny jazdy samochodem. Miasteczko słynie z zamku, które jest pod opieką National Trust. I tutaj właśnie, kupując bilety wstępu (niestety tamtego dnia zamek był jeszcze nieczynny dla zwiedzających, tylko ogród), dostaliśmy propozycję członkostwa. Pan objaśnił nam jak to wszystko wygląda, co za tę opłatę dostaniemy i jakie są korzyści. Kończąc zwiedzanie, zdążyłam Mężczyznę już namówić na to wszystko, ale niestety kasa była już zamknięta. Zrobiliśmy to przez internet, co okazało się korzystniejsze, bo składka za nas dwoje online była niższa niż w kasie u Pana :)
A poniżej zdjęcia z Dunster.






Ps. To uzależnia :)

1 komentarz:

  1. Ciekawe miejsce, pomnik robi wrażenie. Już nie mogę się doczekać weekendu, mam nadzieję że będzie słoneczny i też gdzieś wyruszymy!

    OdpowiedzUsuń